wtorek, 31 marca 2015

KALENDARIUM #3 - 4/2015

W ostatni dzień marca zapraszam Was na kwietniowe KALENDARIUM. Pewnie sporo z Was wybiera się na Święta, ale jak to zawsze bywa ten czas minie bardzo szybko i nim się obejrzymy będziemy znów na szwajcarskiej ziemi zastanawiać się co ciekawego dzieje się w najbliższym czasie i gdzie wybrać się dla rozrywki :) Żeby nie marnować świątecznego tygodnia zamieszczam KALENDARIUM już teraz i liczę, że znajdziecie w nim coś ciekawego. A jeśli słyszeliście coś o innych interesujących wydarzeniach w Szwajcarii to śmiało dopisujcie je w komentarzach! Ruszamy! :)

TEATR

  • Zaczynamy od spektaklu, ale cyrkowego nie teatralnego :) Cirque Starlight przedstawia "Vue d'ailleurs", spektakl będzie w kwietniu wystawiany w Penthalaz (31.03-01.04), Genewie (03-19.04.) oraz Neuchatel (25-27.04.). Bilety: CHF 34.00 - 80.00 dostępne TUTAJ


  • W bazylejskim teatrze Arlecchino można zobaczyć "Czerwonego kapturka"... po szwajcarsku :) "Rotkaeplli und dr Herr Wolf" będzie wystawiany w kwietniowe weekendy. Bilety: CHF 15 (dzieci) oraz CHF 20 (dorośli) Więcej informacji znajdziecie TUTAJ

Zdjęcie pobrałam ze strony http://www.theater-arlecchino.ch/
  • "Moskau-Petuschki" , to spektakl, który powstał na podstawie "pseudoautobiograficznego" poematu o tym samym tytule ("Moskwa-Pietuszki), napisanego przez Wieniedikta Jerofiejewa. Co ciekawe spektakl został wyreżyserowany przez polską reżyserkę teatralną (kształciła się w Bernie) Magdalenę Nadolską :) Możecie go zobaczyć w teatrze Chur od 7 do 9 kwietnia. Bilety: CHF 16 - 32 Więcej informacji znajdziecie TUTAJ



WYSTAWY

  • Niedawno pisałam Wam o wystawie Paula Gauguina w Fondation Beyeler, w Riehen i właśnie teraz chciałabym Was na nią zaprosić. Recenzje wystawy oraz informacje na temat otwarcia i biletów znajdziecie TUTAJ 


  • Jeszcze przez półtorej miesiąca w bazylejskim Museum Tinguely możecie "poczuć" wystawę "Der Duft der Kunst". Opinie moich znajomych są mocno podzielone - jedni zachęcają mówiąc, że to ciekawe przeżycie, inni mówią, że goście przy wejściu powinni być zaopatrywani w papierowe torebki... Ja się na pewno wybiorę, bo tak skrajne opinie zachęcają mnie do wyrobienia mojej własnej... ;) Więcej informacji o tej wystawie znajdziecie TUTAJ 

Zdjęcie pobrałam ze strony http://www.tinguely.ch/
  • 16 kwietnia odbędzie się wielkie otwarcie kubańskiej galerii "ArteMorfosis" w Zurychu. Ja żyję tą informacją od ponad miesiąca i razem z licznikiem na świeżo otwartej stronie internetowej odliczam dni i godziny do tego wydarzenia. Podczas otwarcia odbędzie się również wernisaż. Aktualnie możecie śledzić galerię na instagramie TUTAJ Jeśli chcecie otrzymać ekskluzywne, imienne zaproszenie na kwietniowe otwarcie możecie się o nie postarać dodając swój adres e-mail TUTAJ



KONCERTY

Bardzo chciałam znaleźć dla Was coś lekkiego, nie rockowego, nie metalowego... ale to trudne! W tym miesiącu dzieje się sporo, ale nie chcę polecać Wam czegoś o czym nie mam kompletnie pojęcia.

  • W świąteczny poniedziałek, 6 kwietnia możecie wybrać się do Zug na koncert słoweńskiego zespołu Laibach. Coś dla fanów mrocznych, marszowych, industrialnych klimatów. Kusi, ale mnie niestety jeszcze nie będzie w Szwajcarii. Bilety: CHF 30 - 35 dostępne TUTAJ Więcej informacji znajdziecie TU



  • 23 kwietnia w Bernie, 24. w Pratteln i 25. w Zurychu zobaczycie legendarnych Tito & Tarantula. Fanom filmu "Od zmierzchu do świtu" nie muszę ich przedstawiać :) Bilety: Bern CHF 45 - 50 (INFO), Pratteln CHF 36.50 (INFO), Zurych CHF 40 (INFO)


  • Na koniec polecam Wam koncert zespołu Lynyrd Skynyrd, który odbędzie się 26 kwietnia w Eishalle Wetzikon. Dobry, stary rock w świetnym wydaniu. Jak będzie na koncercie? Musicie przekonać się sami :) Bilety: CHF 71.80 Więcej informacji znajdziecie TUTAJ

_________________________________________________________________________________

Zapraszam do polubienia strony Kultura po szwajcarsku na facebooku, dzięki temu nie przegapicie informacji o wielu, ciekawych imprezach, które odbywają się w Szwajcarii :)

poniedziałek, 23 marca 2015

Smutna wiadomość: odszedł szwajcarski artysta Hans Erni

Nazwisko Hansa Erniego nie jest mi obce, jednak nie miałam jeszcze czasu zagłębić się w ten temat. A dzisiaj jak grom spada na całą Szwajcarię ta smutna wiadomość - 21 marca odszedł wielki, szwajcarski malarz i rzeźbiarz, nazywany "szwajcarskim Picasso" - Hans Erni. Miał 106 lat.

Zdjęcie pobrałam z Wikipedii

Erni był nie tylko malarzem i rzeźbiarzem, często angażował się w akcje polityczne, co nie raz przysporzyło mu sporo kłopotów. Był również grafikiem i 1938 roku zaprojektował serię banknotów, która niestety nigdy nie weszła do obiegu. Projektował również plakaty i znaczki. 

Zdjęcie pobrałam ze strony www.post.ch

Lubował się w malowaniu koni oraz gołębi, ale bardziej był znany z rzeźb oraz dekoracji ściennych, które można spotkać w całej Szwajcarii. 

Fontanna Hansa Erniego znajdująca się w Ogrodzie różanym w Rapperswil / Zdjęcie pobrałam z Wikipedii

Na terenie Muzeum Transportu w Lucernie znajduje się, posiadające około 300 dzieł, Muzeum Hansa Erniego. 

Zdjęcie pobrałam ze strony www.luzern.com

Od miesięcy próbuję wybrać się do Muzeum Transportu a teraz będę miała dodatkową motywację. Szkoda tylko, że wzmocniło ją takie smutne wydarzenie. Z drugiej strony należy cieszyć się, że Erni mógł dożyć tak sędziwego wieku wciąż pracując. Kiedy ktoś zapytał go co jest jego sekretem długowieczności, odpowiedział "Unikanie nadmiaru". I może to jest właśnie idealna recepta.


czwartek, 19 marca 2015

Paul Gauguin w Fondation Beyeler - recenzja wystawy

Długo zbierałam się, żeby napisać dla Was recenzję wystawy Gauguina, którą możecie zobaczyć w Fondation Beyeler. Po części powodem był brak czasu, ale nie zrobiłam tego wcześniej również dlatego, że nie chciałam napisać jej od tak, nie czytając uprzednio czegoś więcej na temat samego malarza. Dzisiaj mam wreszcie wolną chwilę, więc mogę poświęcić się tej sprawie :)


Kim był Paul Gauguin?

Francuski, postimpresjonistyczny malarz dziewiętnastowieczny. Eugene Henri Paul Gauguin, tak brzmiało jego pełne imię i nazwisko. Urodzony w Paryżu, kilka lat swojego dzieciństwa spędził w Peru, skąd pochodziła jego matka. W roku 1873 poślubił Dunkę, z którą miał później pięcioro dzieci. Początkowo mieszkali we Francji, jednak gdy Gauguin postanowił na dobre zająć się malarstwem żyło im się coraz trudniej. Jego obrazy się nie sprzedawały, więc za namową żony postanowili całą rodziną wyjechać do Kopenhagi. W 1885 roku zostawił żonę w Danii i wyjechał do Francji wraz z 6 letnim synem.

Paul Gauguin w 1891 roku / źródło Wikipedia
W 1888 roku Gauguin przez kilka tygodni mieszkał z Vincentem van Goghiem. Panowie mieli bardzo wybuchowe charaktery i podczas jednej z kłótni van Gogh zagroził Gauguinowi brzytwą po czym... odciął sobie kawałek ucha. Tym incydentem zakończyła się ich wspólna historia.

Na początku lat 90 XIX wieku malarz postanowił oddalić się od cywilizacji i wyruszył w podróż do Polinezji francuskiej. Osiedlił się na Tahiti, gdzie poznał 30 lat od siebie młodszą kobietę, z którą później przez 2 lata dzielił życie. Dziewczyna często pozowała mu do obrazów. W wielu jego dziełach można bardzo mocno poczuć egzotykę.


Gauguin był bardzo kontrowersyjnym i nierozumianym artystą. Był wybuchowy, kłótliwy, uważano, ze dziwnie się ubiera i na pewno sympatii nie przysporzyła mu znajomość z 13 letnią dziewczynką, którą poznał w Paryżu w 1893 roku i zabrał ze sobą do Bretanii. 

Jakby tego było mało, w roku 1895 malarz ponownie wyjechał na Tahiti i związał się z 14 letnią dziewczynką, która prócz tego, że pozowała mu do obrazów, również urodziła mu córkę... W 1903 roku Gauguin zmarł na atak serca, miał 55 lat.

Życie tego malarza było tak barwne, że mogłabym rozpisać się na 10 różnych postów a i to okazałoby się zbyt mało. Pracował jako urzędnik giełdowy, dziennikarz, wykonywał rzeźby w drewnie, rysował rośliny i przepisywał dokumenty. Zachęcam Was do przeczytania czegoś więcej na temat tej osoby.


Wystawa w Riehen

O tym, ze wybiorę się na tę wystawę wiedziałam od czasu, gdy zobaczyłam plakat, który ją reklamował. Z racji, że nie należę do cierpliwych osób wybrałam się do Riehen już w pierwszy weekend, w którym można było podziwiać obrazy. Tłum przed wejściem i tłum po wejściu. Tłum w każdej sali, przed obrazami. Tłum z każdej strony niczym deszcz, który padał na Forresta Gumpa ;) Nie żartuję, musicie mi wierzyć na słowo.

Fondation Beyeler to miejsce, które robi zwykle bardzo wysokobudżetowe wystawy. Wysoka sztuka, mnóstwo zainteresowanych osób, które lgną, by tę sztukę zobaczyć. Kiedyś próbowałam się dopchać do wejścia na wystawę Salvadora Dali i nie udało mi się. to, dlatego pędźcie czym prędzej i podziwiajcie wielkie dzieła Gauguina, bo im będzie bliżej końca, tym trudniej i mniej przyjemnie będzie się zwiedzać tę wystawę.


Już od wejścia możemy zobaczyć jeden z najbardziej znanych obrazów artysty, "Żółtego Chrystusa".

"Żółty Chrystus" (1889)
Prócz obrazów, na wystawie możecie zobaczyć również paletę mistrza :)


Później pojawia się sporo równie słynnych i rozpoznawalnych dzieł Gauguina. Niestety nie wszystkim mogłam zrobić zdjęcie. Jeśli tak jak ja, chcecie udokumentować swoje zwiedzanie to zapytajcie przed wejściem czy możecie to zrobić. Uzyskałam zgodę jeszcze przed zwiedzaniem, ale miałam mały problem z panem, który pilnował jednej z sal i twierdził, że nie mogę wykonywać zdjęć lustrzanką. Wyjaśniłam mu, że nie jest to profesjonalny aparat, pomarudziłam i fotografowałam dalej :) Pamiętajcie jednak, że przy każdym obrazie znajdziecie informację obrazkową, która poinformuje Was o tym czy dany obraz może być fotografowany. Części kolekcji nie można było uwieczniać na fotografiach. Podejrzewam, że muzea, z których zostały wypożyczone nie dały na to zgody.

"Skąd przychodzimy" Kim jesteśmy" Dokąd zmierzamy?" (1897)
Wspomniałam wyżej, że nie należę do osób cierpliwych. Niestety przez to "przeleciałam" przez wystawę, bo nie miałam siły ani ochoty cisnąć się przed każdym obrazem. Żałuję, że nie miałam możliwości zobaczyć tych obrazów na spokojnie. W połowie sal schowałam się w małym korytarzu, żeby trochę odetchnąć i uciec od ludzi.


Bardzo dobrze wrażenie zrobiła na mnie sala multimedialna! Rewelacyjnie przygotowane mapy podróży artysty i opisy. A największe wrażenie robiły dotykowe... książki :)


Nagrałam dla Was krótki filmik, na który możecie zobaczyć dlaczego tak bardzo zachwyciłam się tymi książkami. 


Na końcu na zwiedzających czeka sklepik pełen pamiątek, plakatów, chust na szyję a nawet... butów. Chciałam kupić plakat, który mogłabym oprawić i zawiesić w domu na ścianie, ale nie miałam ochoty czekać w długiej kolejce.

Zachęcam Was do wybrania się na tę wystawę i koniecznie dajcie mi znać jakie były Wasze odczucia po obejrzeniu obrazów Gauguina.

Więcej zdjęć z wystawy możecie zobaczyć w tym ALBUMIE

Cena za bilet wstępu: 30,90 CHF Dostępne są TUTAJ

Wystawę możecie oglądać do 28 czerwca 2015 roku

Więcej informacji znajdziecie na oficjalnej stronie Fondation Beyeler
_________________________________________________________________________________
Zapraszam do śledzenia strony Kultura po szwajcarsku na facebooku, dzięki temu nie przegapicie informacji o ciekawych wydarzeniach w Szwajcarii :)

poniedziałek, 16 marca 2015

Warsztaty wielkanocne w Muzeum Polskim - krótka relacja

Dziękuję wszystkim, którzy pojawili się wczoraj w Muzeum Polskim, aby wraz z nami wykonywać piękne, świąteczne ozdoby. Ludzi było naprawdę bardzo dużo, a dobry humor dopisywał wszystkim :) Warsztaty wielkanocne to była druga impreza z cyklu "Entdecken Sie Polen!" ("Odkrywaj Polskę!").

Sala polska została podzielona na trzy strefy, w których można było kolejno wykonać: pudełka, jajeczka oraz puchate zajączki i kurczaczki. 


Przy pierwszym stole ozdabialiśmy styropianowe jajka. Do wyboru było kilka metod, ale większość osób łączyła je ze sobą. I to było najfajniejsze, bo efekt zależał tylko od inwencji wykonującego :) Jajka ozdabialiśmy cekinami, kolorowymi włóczkami, wstążkami metodą karczochową (na to zdecydowało się tylko kilka osób, bo było dość pracochłonne) oraz metodą decoupage.



Nie brakowało chętnych do robienia puchatych zwierzątek. Dziewczyny miały pełne ręce roboty a dzieci radośnie odchodziły od ich stołu z pięknymi zajączkami i kurczaczkami z pomponów :)



Przy trzecim stole można było zrobić kolorowe pudełko, wyłożyć sizalowym siankiem i zapakować do niego wykonane przy innych stołach jajka i zwierzaki.


Nie zabrakło też pysznych przekąsek do przegryzienia i zebrania sił na dalszą część warsztatów. Piszę to zupełnie szczerze :) Panie, które przygotowały słone przekąski, ciasta i pyszny, polski żurek bardzo się postarały. Mam nadzieję, że uczestnikom smakowało tak jak mi :)



W sali ludowej Muzeum Polskiego na uczestników czekały bajki. "Zaczarowany ołówek" był wyświetlany przez cały czas trwania imprezy.

To były pierwsze takie warsztaty w Muzeum Polskim w Rapperswilu, jednak zainteresowanie było tak duże, że już myślimy o tym, by zrobić kolejne edycje :)
_________________________________________________________________________

Po więcej zdjęć zapraszam TUTAJ

Dajcie koniecznie znać czy byliście i jak Wam się podobało. A po więcej informacji o imprezach w muzeum zapraszam na oficjalny fanpage Muzeum Polskiego.

Jeśli nie chcecie przegapić informacji o tym co ciekawego dzieje się w Szwajcarii to zapraszam również do polubienia strony Kultura po szwajcarsku na facebooku! :)

poniedziałek, 9 marca 2015

#KULTURA JEDZENIA - ziemniaki w bułce, czyli burger po szwajcarsku w "Imagine", w Zurychu

Idąc na kolację do Imagine nie miałam w planach pisać dla Was recenzji z tego miejsca. Może dlatego, że byłam tam już wcześniej i nie wydawało mi się to na tyle ciekawe miejsce a może dlatego, że zwyczajnie byłam zmęczona i nie chciało mi się robić zdjęć ani myśleć ;) Po otrzymaniu zamówionego dania zmieniłam zdanie! Burger, którego wybrałam tak mnie rozbawił, że uznałam, że to w sumie świetny temat na krótki wpis. Jest to także idealna okazja do rozpoczęcia nowego cyklu na blogu - KULTURA JEDZENIA :)

Szwajcarzy uwielbiają wszystko co szwajcarskie. Nic więc dziwnego w tym, że do wielu potraw z innych krajów dodają coś od siebie. Zimą bardzo często możemy spotkać się z serem raclette wepchniętym niemal wszędzie, nawet w burgery w McDonalds. Zdarzyło mi się próbować też pizzy z Roesti... Czyli z ziemniakami na sosie i serze wśród reszty typowo pizzowych dodatków. Tym razem trafiłam na podobne danie właśnie w Imagine.

W Zurychu znajdziecie dwie restauracje Imagine, jedna mieści się w hali głównej dworca kolejowego, a druga w centrum handlowym Sihlcity. Specjalizują się w burgerach, stekach, sałatkach i tostowych kanapkach. Restauracja na dworcu jest bardzo duża, przestronna, z wysokim sufitem i zdobionymi filarami, natomiast wnętrze w Sihlcity jest mniejsze i bardziej nowoczesne.

"Imagine" na dworcu głównym w Zurychu / zdjęcie pobrałam ze strony http://candriancatering.ch/wp_imagine/meetings-events/
"Imagine" w Sihcity / zdjęcie pobrałam ze strony http://candriancatering.ch/wp_imagine/meetings-events/
Podczas jednej z poprzednich wizyt miałam okazję jeść wegetariańskiego burgera w Imagine w Sihlcity i mówiąc szczerze był to najgorszy wege burger jakiego kiedykolwiek jadłam... Za kotleta służył wielki grzyb a dodatkami były grillowane warzywa, w których przeważał bakłażan. Innym razem również w Sihlcity próbowałam kanapki z kurczakiem i była pyszna! 

Tym razem wybraliśmy się na dworzec główny. Musicie wiedzieć, że do niedawna nie jadałam burgerów a ten, na który skusiłam się w ten weekend był moim drugim, prawdziwym, wołowym kotletem w bułce. Po przejrzeniu karty zdecydowałam się na ten wyjątkowy, który pewnie niedługo zniknie z karty - Carver. "Domowej roboty" burger wołowy z roesti, pomidorkami koktajlowymi oraz serem raclette, zredukowany na grzanym winie. Nie wiedziałam jak ta potrawa będzie podana. Coś podpowiadało mi, że znów dostanę ziemniaki w bułce, ale zastanawiałam się, czy może to jakaś mniej szalona wersja i po prostu dostanę kotleta na ziemniakach ;) Szwajcarzy mnie nie zawiedli. Trochę żałuję, że nie wzięłam aparatu, bo ukazałabym Wam to danie w lepszej jakości:

"Carver" z frytkami 

Wyżej wspomniałam, że nie mam doświadczenia w takich potrawach, dlatego ciężko mi powiedzieć czy coś było nie tak, czy może po prostu źle wybrałam, ponieważ kotlet w wersji well done, którego zamówiłam był zdecydowanie za suchy, ale już wiem, że następnym razem zamówię medium. Poza tym wszystko było w porządku - ciepła, grillowana bułka, 2 przekrojone na pół koktajlowe pomidorki, no i ziemniaki. Taki zestaw jaki widzicie na zdjęciu kosztuje 32 CHF., w tym 26 CHF na burgera i 6 CHF za frytki. Do zestawu dostałam ciemny sos, który miał był cebulowym sosem do raclette, ale nie smakował zbyt mocno cebulą, co ja uznaję za plus. Warto dodać, że mimo, iż na zdjęciu całość wydaje się ogromną porcją to wcale tak nie było. Spójrzcie na koktajlowe pomidorki i porównajcie je do całości. Porcja była wręcz idealna, nasyciła mnie na bardzo długo i na szczęście nie miałam po niej w żołądku uczucia przejedzenia, a w głowie myśli, że zaraz zejdę z tego świata ;) 

Mój partner był bardzo zadowolony ze swojego wyboru, zdecydował się na burgera "Imagine". Stwierdził, że nie był to najlepszy burger jakiego jadł w życiu, ale był bardzo dobry. Ja pewnie nieprędko przekonam się jak smakują inne wersje, bo nieczęsto zdarza nam się chodzić na takie potrawy, ale jestem przekonana, że wrócę jeszcze do Imagine



Rezerwacje (moim zdaniem zbędne, gdyż zwykle nie ma tłumów)

Pamiętajcie o polubieniu strony Kultura po szwajcarsku na facebooku, aby nie przegapić informacji o ciekawych wydarzeniach i miejscach w Szwajcarii :)


środa, 4 marca 2015

Peter Doig w Fondation Beyeler

Wspominałam wam niedawno, że w Fondation Beyeler możecie teraz oglądać dzieła Paula Gauguina. Niebawem napisze coś więcej na ten temat. Teraz chciałabym podzielić się z Wami bardzo ciekawą wystawą, którą również możecie zobaczyć w Riehen. Wystarczy, że po obejrzeniu wystawy Gauguina pójdziecie kilka kroków dalej do następnej sali :)


Peter Doig to współczesny, bardzo znany malarz figuratywny. Najbardziej znanym obrazem tego artysty jest "White Canoe" ("Biały kajak"), który został sprzedany za cenę 11.300.000 dolarów! 


Urodził się w Edynburgu, dorastał w Kanadzie oraz Trinidadzie (wyspa w Małych Antylach, nie mylić z miastem na Kubie). Aktualnie pomieszkuje w Trinidadzie, Nowym Jorku i Londynie. 

Spora część obrazów Doiga to pejzaże nawiązujące do jego dzieciństwa i wspomnień z czasów, gdy mieszkał w Kanadzie. Inspiruje go sztuka życia codziennego - pocztówki, fotografie, wycinki z gazet, sceny z filmów czy nawet okładki płyt. Często korzysta również z twórczości innych artystów, np. Muncha, Moneta czy Klimta.


Obrazy Doiga były wystawiane między innymi w Londynie, Paryżu, Monachium czy Dallas a sam autor otrzymał wiele prestiżowym nagród za działalność artystyczną.

W swoich obrazach Doig zabiera nas do dziwnych, nie do końca realistycznych światów, pełnych melancholii, często samotności i tęsknoty. Mnie również obrazy Doiga nie pozostawiły obojętną. Skłaniały do refleksji oraz zmuszały do użycia wyobraźni i zastanowienia się nad każdym z osobna. 


Ciekawe sceny uwiecznione na obrazach, interesująca technika Jego malarstwa oraz faktura obrazów zachęciły mnie do napisania chociaż kilku słów na temat tej wystawy. Zauważyłam, że sporo osób odwiedzających wystawę Gauguina w ogóle nie zwracało uwagi na to, że dalej mogą zobaczyć coś ciekawego i omijali obrazy Doiga. Ja się cieszę, że mogłam je zobaczyć i mam nadzieję, że Wy również, gdy wybierzecie się do Fondation Beyeler nie ominiecie tej wystawy. Można ją oglądać tylko do 22 marca, więc zostało już niewiele czasu.



Po więcej zdjęć z wystawy Petera Doiga zapraszam do galerii na facebooku TUTAJ
_________________________________________________________________________________

Pamiętajcie o polubieniu strony Kultura po szwajcarsku na facebooku, aby nie przegapić informacji o ciekawych wydarzeniach w Szwajcarii :)

OBEJRZYJ KONIECZNIE! :-)

Przeczytaj również: