czwartek, 19 marca 2015

Paul Gauguin w Fondation Beyeler - recenzja wystawy

Długo zbierałam się, żeby napisać dla Was recenzję wystawy Gauguina, którą możecie zobaczyć w Fondation Beyeler. Po części powodem był brak czasu, ale nie zrobiłam tego wcześniej również dlatego, że nie chciałam napisać jej od tak, nie czytając uprzednio czegoś więcej na temat samego malarza. Dzisiaj mam wreszcie wolną chwilę, więc mogę poświęcić się tej sprawie :)


Kim był Paul Gauguin?

Francuski, postimpresjonistyczny malarz dziewiętnastowieczny. Eugene Henri Paul Gauguin, tak brzmiało jego pełne imię i nazwisko. Urodzony w Paryżu, kilka lat swojego dzieciństwa spędził w Peru, skąd pochodziła jego matka. W roku 1873 poślubił Dunkę, z którą miał później pięcioro dzieci. Początkowo mieszkali we Francji, jednak gdy Gauguin postanowił na dobre zająć się malarstwem żyło im się coraz trudniej. Jego obrazy się nie sprzedawały, więc za namową żony postanowili całą rodziną wyjechać do Kopenhagi. W 1885 roku zostawił żonę w Danii i wyjechał do Francji wraz z 6 letnim synem.

Paul Gauguin w 1891 roku / źródło Wikipedia
W 1888 roku Gauguin przez kilka tygodni mieszkał z Vincentem van Goghiem. Panowie mieli bardzo wybuchowe charaktery i podczas jednej z kłótni van Gogh zagroził Gauguinowi brzytwą po czym... odciął sobie kawałek ucha. Tym incydentem zakończyła się ich wspólna historia.

Na początku lat 90 XIX wieku malarz postanowił oddalić się od cywilizacji i wyruszył w podróż do Polinezji francuskiej. Osiedlił się na Tahiti, gdzie poznał 30 lat od siebie młodszą kobietę, z którą później przez 2 lata dzielił życie. Dziewczyna często pozowała mu do obrazów. W wielu jego dziełach można bardzo mocno poczuć egzotykę.


Gauguin był bardzo kontrowersyjnym i nierozumianym artystą. Był wybuchowy, kłótliwy, uważano, ze dziwnie się ubiera i na pewno sympatii nie przysporzyła mu znajomość z 13 letnią dziewczynką, którą poznał w Paryżu w 1893 roku i zabrał ze sobą do Bretanii. 

Jakby tego było mało, w roku 1895 malarz ponownie wyjechał na Tahiti i związał się z 14 letnią dziewczynką, która prócz tego, że pozowała mu do obrazów, również urodziła mu córkę... W 1903 roku Gauguin zmarł na atak serca, miał 55 lat.

Życie tego malarza było tak barwne, że mogłabym rozpisać się na 10 różnych postów a i to okazałoby się zbyt mało. Pracował jako urzędnik giełdowy, dziennikarz, wykonywał rzeźby w drewnie, rysował rośliny i przepisywał dokumenty. Zachęcam Was do przeczytania czegoś więcej na temat tej osoby.


Wystawa w Riehen

O tym, ze wybiorę się na tę wystawę wiedziałam od czasu, gdy zobaczyłam plakat, który ją reklamował. Z racji, że nie należę do cierpliwych osób wybrałam się do Riehen już w pierwszy weekend, w którym można było podziwiać obrazy. Tłum przed wejściem i tłum po wejściu. Tłum w każdej sali, przed obrazami. Tłum z każdej strony niczym deszcz, który padał na Forresta Gumpa ;) Nie żartuję, musicie mi wierzyć na słowo.

Fondation Beyeler to miejsce, które robi zwykle bardzo wysokobudżetowe wystawy. Wysoka sztuka, mnóstwo zainteresowanych osób, które lgną, by tę sztukę zobaczyć. Kiedyś próbowałam się dopchać do wejścia na wystawę Salvadora Dali i nie udało mi się. to, dlatego pędźcie czym prędzej i podziwiajcie wielkie dzieła Gauguina, bo im będzie bliżej końca, tym trudniej i mniej przyjemnie będzie się zwiedzać tę wystawę.


Już od wejścia możemy zobaczyć jeden z najbardziej znanych obrazów artysty, "Żółtego Chrystusa".

"Żółty Chrystus" (1889)
Prócz obrazów, na wystawie możecie zobaczyć również paletę mistrza :)


Później pojawia się sporo równie słynnych i rozpoznawalnych dzieł Gauguina. Niestety nie wszystkim mogłam zrobić zdjęcie. Jeśli tak jak ja, chcecie udokumentować swoje zwiedzanie to zapytajcie przed wejściem czy możecie to zrobić. Uzyskałam zgodę jeszcze przed zwiedzaniem, ale miałam mały problem z panem, który pilnował jednej z sal i twierdził, że nie mogę wykonywać zdjęć lustrzanką. Wyjaśniłam mu, że nie jest to profesjonalny aparat, pomarudziłam i fotografowałam dalej :) Pamiętajcie jednak, że przy każdym obrazie znajdziecie informację obrazkową, która poinformuje Was o tym czy dany obraz może być fotografowany. Części kolekcji nie można było uwieczniać na fotografiach. Podejrzewam, że muzea, z których zostały wypożyczone nie dały na to zgody.

"Skąd przychodzimy" Kim jesteśmy" Dokąd zmierzamy?" (1897)
Wspomniałam wyżej, że nie należę do osób cierpliwych. Niestety przez to "przeleciałam" przez wystawę, bo nie miałam siły ani ochoty cisnąć się przed każdym obrazem. Żałuję, że nie miałam możliwości zobaczyć tych obrazów na spokojnie. W połowie sal schowałam się w małym korytarzu, żeby trochę odetchnąć i uciec od ludzi.


Bardzo dobrze wrażenie zrobiła na mnie sala multimedialna! Rewelacyjnie przygotowane mapy podróży artysty i opisy. A największe wrażenie robiły dotykowe... książki :)


Nagrałam dla Was krótki filmik, na który możecie zobaczyć dlaczego tak bardzo zachwyciłam się tymi książkami. 


Na końcu na zwiedzających czeka sklepik pełen pamiątek, plakatów, chust na szyję a nawet... butów. Chciałam kupić plakat, który mogłabym oprawić i zawiesić w domu na ścianie, ale nie miałam ochoty czekać w długiej kolejce.

Zachęcam Was do wybrania się na tę wystawę i koniecznie dajcie mi znać jakie były Wasze odczucia po obejrzeniu obrazów Gauguina.

Więcej zdjęć z wystawy możecie zobaczyć w tym ALBUMIE

Cena za bilet wstępu: 30,90 CHF Dostępne są TUTAJ

Wystawę możecie oglądać do 28 czerwca 2015 roku

Więcej informacji znajdziecie na oficjalnej stronie Fondation Beyeler
_________________________________________________________________________________
Zapraszam do śledzenia strony Kultura po szwajcarsku na facebooku, dzięki temu nie przegapicie informacji o ciekawych wydarzeniach w Szwajcarii :)

5 komentarzy:

  1. Ale ci zazdroszczę! To musi być świetne uczucie móc zobaczyć takie dzieła na żywo! Może też kiedyś będę mieć okazję, ale Gauguin chyba niestety przepadnie...szkoda, to jeden z moich ulubionych obok Van Gogha i Dalego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja liczę, że zobaczę kiedyś wystawę Daliego :D Pozdrowienia!

      Usuń
  2. Foundation Beyeler to moje ulubione mijesce w Basel :) Wiele z ich wystaw oglądałam wielokrotnie, Samo otoczenie muzeum jest tak relaksujące,że można spędzić w nim cały dzień rozmyślając nad sztuką.... i życiem tez ;) Miałas okazję byc w zeszłym roku na Basel Art?

    p.s. trafiłam na Twojego bloga poprzez "Klub Polki na obczyźnie " Czy planujesz też wpis o swojej histori przeprowadzki do Szwajcarii :)?

    p.s.2 Ile masz lat jesli to nie tajemnica ?

    Pozdrawiam,
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię to miejsce, ale moim ulubionym bazylejskim muzeum, do którego zdarza mi się wracać jest Museum Tinguely :) Niestety nie miałam okazji być na Basel Art, mimo że mieszkałam tam dwa lata. Teraz mam troszkę dalej, ale kiedyś się pewnie wybiorę :)

      Wiek nie jest tajemnicą :D W lipcu skończę 28 lat. Nie planowałam pisać o swojej historii przeprowadzki do Szwajcarii, ale nie wykluczam tego :)

      Dzięki za odwiedziny na blogu :) Pozdrowienia!

      Usuń
  3. Jak tylko zobaczyłam plakat tej wystawy u siebie na dworcu w Miluzie, to od razu wiedziałam, że muszę pójść na tą wystawę :) Ale.. jeszcze nie zdążyłam się wybrać i Twój post mi o tym przypomniał. I bardzo dobrze, bo bardzo szkoda byłoby przegapić Gaugin'a! Merci :)

    OdpowiedzUsuń

OBEJRZYJ KONIECZNIE! :-)

Przeczytaj również: