czwartek, 11 sierpnia 2016

MOJE TRZY GROSZE: szwajcarska kolej

Nie samą kulturą i sztuką człowiek żyje. Pomiędzy wyjściami do muzeów i restauracji jest jeszcze spory kawałek codzienności, a obserwując ludzi, miejsca i rzeczy mam czasami ochotę wtrącić swoje trzy grosze. Ryzykowne puszczać to na bloga - pomyślałam, a chwilę później stuknęłam się w głowę i doszłam do wniosku, że właściwie czemu miałby to być głupi pomysł? Blog wypełni się wpisami, a ja sobie "ulżę" pisząc do Was na inne tematy niż sztuka i... jedzenie ;-) Dodatkowo liczę, że poznam Wasze zdanie. Pamiętajcie tylko, że wszystko co się w tej serii pojawi to moje wrażenia, przemyślenia i poglądy - i mogą się różnić od Waszych.

Zdjęcie: www.interrail.eu
Na pierwszy ogień idzie... szwajcarska kolej. Po 5 latach poruszania się tutaj głównie pociągami mam już pewne zdanie wyrobione na jej temat. Poza tym jak cześć z Was wie od jakiegoś czasu podróżuję pociągami po całej Szwajcarii, czego efekty możecie oglądać TUTAJ. Moją ocenę postanowiłam podzielić na pięć kategorii, a efekty możecie zobaczyć poniżej.

PUNKTUALNOŚĆ

Niemal wszyscy ludzie, których spotykam są zdania, że pociągi w Szwajcarii "chodzą jak szwajcarski zegarek" - wszystkie są punktualne i nie zdarzają się tutaj sytuacje rodem z PKP - 3 i pół godziny opóźnienia... bo tak! Owszem, pociągi jeżdżące na dalsze trasy zwykle są bardzo punktualne. Bez problemu można zaplanować sobie podróż z trzema przesiadkami, mając cztery minuty na bieg na kolejny peron i powinno pójść zgodnie z planem o ile... Nie wybieracie się na krótką trasę w godzinach szczytu. Mam tutaj na myśli choćby mój pociąg z Adliswil do Zurychu - kilka razy w tygodniu zdarzają się opóźnienia. Nie dużo, bo po kilka minut, ale czasem te kilka minut może zaważyć na tym czy zdążycie na kolejny pociąg, dlatego warto o tym wiedzieć i ślepo nie ufać "szwajcarskiej punktualności".

DOSTĘPNOŚĆ

Mogłoby się wydawać, że w Szwajcarii koleją można dojechać niemal WSZĘDZIE. Pociągi wjeżdżają pod same szczyty gór, pokonują niesamowicie wysokie mosty i długie, głębokie tunele. Rzeczywistość jest taka, że choć ogółem częstotliwość kursowania pociągów i liczba stacji jest imponująca, to do wielu wsi one w ogóle nie dojeżdżają, a chcąc dostać się do innego miasta nocą w tygodniu nie ma na to najmniejszych szans, bo pociągi wtedy nie kursują. Odczuwam to o tyle dotkliwie, że kłopotem robi się zwykły wyjazd na koncert do miasta oddalonego o 100 kilometrów od Zurychu. W weekend na szczęście nie ma tego problemu.

CENY

Ceny biletów są bardzo wysokie, co z pewnością bardziej będą odczuwać osoby, które przyjeżdżają tutaj na urlop, bo dla stałych mieszkańców Szwajcarii kolej oferuje sporo zniżek. Oczywiście dla przyjezdnych zniżki też są, ale trzeba się nieźle naszukać, żeby dowiedzieć się wielu rzeczy - np. tego, że warto kupić bilet na konkretną godzinę, bo wtedy będzie tańszy (supersaver tickets - warto poczytać), albo tego, że istnieją bilety turystyczne (jeśli chcecie mogę się kiedyś bardziej na ten temat rozpisać). Dla mieszkańców kolej oferuje Halbtax (roczny to koszt 185 CHF), dzięki któremu będą mogli płacić za bilety mniej, czasami nawet połowę ceny. Istnieje również bilet roczny (Generalabonemment), dzięki któremu możemy się poruszać po niemal całej Szwajcarii (koszt roczny dla osoby dorosłej w 2. klasie pociągu to 3655 CHF). Bardzo fajną opcją, z której korzystałam wcześniej, jest 9 Uhr Pass, który w Zurychu działa tak, że możecie się dzięki niemu poruszać od godziny 9:00 (miesięczny koszt na okaziciela na cały kanton Zurych to 139 CHF).

CZYSTOŚĆ

Szwajcaria to bardzo czysty kraj i to rzuca się w oczy tuż po przyjeździe, a jako, że do dobrego szybko się przyzwyczaja to później trudno się odnaleźć w innej "brudniejszej" rzeczywistości ;-) Pociągi w tej kwestii nie odbiegają, zwykle są czyste, nie popisane, a papierki nie walają się po podłodze. Wyjątkiem są wszechobecne darmowe gazetki (np. 20 Minuten), które często są czytane przez kolejnych pasażerów. Jedyne zastrzeżenia, które mam dotyczą... klimatyzacji, a raczej jej braku. Na trasie, którą jeżdżę najczęściej zwykle jeździ piętrowy pociąg pozbawiony klimatyzacji, w dodatku z oknami, których nie da się otworzyć - wyobraźcie sobie co się tam dzieje latem, albo lepiej nie, bo nie jest to przyjemne uczucie, ani... zapach :(

KULTURA PASAŻERÓW

... a raczej jej brak. Tutaj rzadko ustępują miejsca starszym czy ciężarnym, mało tego nie ustępują nawet tym, którzy chodzą o kulach. Wielokrotnie byłam świadkiem sytuacji, że pasażerowie mieli w nosie to, ze ktoś dosłownie wisi nad nimi. Druga sprawa to to, że starsi ludzie często nie chcą przyjmować miejsc - to mi się wielokrotnie zdarzyło. Pamiętam też sytuację, kiedy wracałam z Pawłem ze szpitala, a on musiał stać na środku autobusu ze świeżo zagipsowaną nogą. Musicie też wiedzieć, że bardzo często wsiadanie do pociągu czy autobusu to walka o przetrwanie. Pomijam fakt, że zawsze znajdzie się ktoś, kto nie poczeka, aż wszyscy wyjdą i pcha się jak święta krowa samym środkiem... Wielokrotnie, serio, wielokrotnie zdarzyło mi się oberwać z łokcia od PANÓW, którym bardzo się spieszyło na miejsce siedzące, nawet jak pociąg nie był pełny.

Chciałam Wam nieco przybliżyć podróże szwajcarską koleją i mam nadzieję, że mi się to udało. Na koniec dodam, że pomimo kilku wad to chyba i tak najlepszy system kolejowy w Europie ;-)


Chętnie poznam Wasze historie i doświadczenia związane z pociągami. Nie musicie pisać jedynie o Szwajcarii - jestem ciekawa jak to wygląda w miejscach, w których mieszkacie :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

OBEJRZYJ KONIECZNIE! :-)

Przeczytaj również: