poniedziałek, 23 lutego 2015

Ogry w teatrze - recenzja musicalu "SHREK"!

Doskonale pamiętam ten dzień, w którym pierwszy raz zobaczyłam plakat musicalu "Shrek" na małym dworcu kolejowym w Adliswil. Pomyślałam wtedy, że chyba tylko germanie mogli wpaść na pomysł zrobienia sztuki z bekającego i publicznie puszczającego bąki ogra... ;) Szybko okazało się, że to równie pomysłowi amerykanie postanowili wyśpiewać Shreka i to nie byle gdzie, bo na Broadwayu! Ta informacja zaintrygowała mnie na tyle, że uznałam, iż warto zobaczyć to na własne oczy :)

Spektakl, który możecie zobaczyć w Zurychu jest niemiecką wersją opartego na filmie animowanym musicalu na licencji DreamWorks oraz fragmentach książki "Shrek!" autorstwa Williama Steiga. Muzykę stworzyła Jeanine Tesori. Spektakl swoją niemiecką premierę miał w Düsseldorfie. Poniżej możecie zobaczyć krótki film z premiery. Tylu Shreków i Fion na raz nie widziałam jeszcze nigdy! Mam wrażenie, że to dorośli mieli największą radość z przeniesienia tej animacji na deski teatru ;)


W główne role wcielili się:

- w roli Shreka Andrew Lichtenberger - aktor teatralny i musicalowy, który występował również spektaklach takich jak "Mamma Mia", "The Man of La Mancha" czy "Tarzan".


- w roli Fiony Bettina Moench - aktorka i śpiewaczka, wykształcona w Wiedniu w kierunku musicalu, operetki i chanson. Jednym z jej pierwszych zobowiązań był spektakl Sir Eltona Johna "AIDA", z którym występowała między innymi w Berlinie, Essen, Bregenz czy Basel.


- w roli uwielbianego przez wszystkich osła wystąpił Andreas Wolfram - aktor, który na scenie występuje od 1993 roku. Występował między innymi w słynnym musicalu "Cats" w Hamburgu oraz w "Porgy and Bess" w Teatro Garcia Lorca w Havanie, na Kubie. Aktualnie występuje również na deskach Opery Lipskiej wcielając się w Frank'n'Furtera w spektaklu "Rocky Horror Show" (to dopiero musi być ciekawe!!! :) ).


Ania z bloga Szwajcaria moimi oczami również była zainteresowana wizją śpiewającego Shreka, więc postanowiłyśmy wybrać się tam razem. Bilety zamówiłam już 2 tygodnie wcześniej i dzięki temu udało nam się zobaczyć go w pierwszym dniu, w którym był wystawiany w Szwajcarii. Wcześniej obejrzałam sporo filmów na You Tube, w których mogłam zobaczyć przygotowania i już same sceny z musicalu. Polecam Wam krótki film z przygotowań Andreasa Wolframa:


Przyznam Wam, że długo zastanawiałam się jak podejść do tego tematu. Niemal każdy widział Shreka, więc nie muszę Wam przedstawiać fabuły a nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów ze spektaklu, aby również Wam, tak jak mi sprawiły wielką radość.

Obawiałam się, że ja i Ania będziemy "najstarszymi dziećmi" na widowni ;) Prócz nas było jednak sporo par, w których panowie na początku, gdy zajmowali miejsca mieli miny równie nieuradowane jak Ci, którzy wybierali się kilka dni wcześniej ze swoimi połówkami na "50 twarzy Greya" ;) Dopiero po jakimś czasie miny im znacznie pojaśniały. Szczerze mówiąc ja też, przez pierwsze 10 minut siedziałam i zastanawiałam się co tam robię. Zwłaszcza, że nie mogłam przywyknąć do wielkiego, zielonego znajomego mi ogra mówiącego po niemiecku. Po chwili problem zniknął i miałam ochotę śpiewać razem z aktorami :)


Gra aktorska na naprawdę wysokim poziomie. Aktorzy idealnie dopasowani do swoich ról. I tutaj muszę pochwalić odtwórcę roli Lorda Farquaada - mistrzostwo :) I szczery podziw za odegranie całego przedstawienia na kolanach ;)


Jako, że w musicalu występowali sami profesjonaliści nie mam żadnych zastrzeżeń co do wokalnej strony. Jedyny problem był taki, że czasami nie rozumiałam tekstów, gdy śpiewali większą grupą... Było bardzo głośno i niestety głosy na tyle mieszały mi się ze sobą, że nie byłam w stanie wyłapać całych zdań a jedynie pojedyncze słowa. Pomijając ten drobiazg pozostałe partie wokalne były bardzo wyraźne i zrozumiałe. O fragmentach mówionych nie muszę już chyba wspominać :)

Tak jak w oryginalnym Shreku, tak i tutaj było mnóstwo "smaczków", które rozumieli jedynie dorośli. I ku radości mam, które pojawiły się tam ze swoimi dziećmi, one też miały na co popatrzeć - przy każdym wejściu osła na scenę w publiczności dało się niemal słyszeć uraczone jego widokiem wzdychające kobiety ;)


Scenografia była piękna, chociaż momentami raziły kiepsko przygotowane w tle animacje. Były to tak krótkie momenty, że nie przeszkodziły mi w ogólnym odbiorze. Było bardzo klimatycznie i widowiskowo. To ile pracy musiała włożyć cała ekipa, aby stworzyć coś tak płynnego jest godne podziwu. 

Bardzo, bardzo się cieszę, że zdecydowałam się wybrać na "Shreka". Wbrew moim obawom okazało się, że nawet w musicalu o "bąkach" można obcować z prawdziwą sztuką ;)  Polecam Wam wybrać się do Theater 11 i przekonać na własnej skórze :)



_________________________________________________________________________________


Bilety są dostępne TUTAJ 


Plan dojazdu do Theater 11 znajdziecie TUTAJ


_________________________________________________________________________________

Pamiętajcie o polubieniu strony Kultura po Szwajcarsku na FACEBOOKU, aby nie przegapić nowych wpisów i informacji o ciekawych wydarzeniach w Szwajcarii :)

www.facebook.com/kulturaposzwajcarsku





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

OBEJRZYJ KONIECZNIE! :-)

Przeczytaj również: